Zarówno orzechy, jak i masło orzechowe (pasta powstała ze zmielonych orzechów) są dobrymi, nisko przetworzonymi produktami, wartymi włączania do diety. W obu przypadkach najlepiej wybierać te bez dodatku cukru, tłuszczu i soli, jednak nawet te słone możemy umiejętnie wpleść w jadłospis, ograniczając dodawanie soli do innych potraw oraz spożywanie innych słonych produktów, jak pieczywo, wędliny czy żółty ser.

Zarówno orzechy jak i masło orzechowe są źródłem „dobrego“ tłuszczu (nienasyconych kwasów tłuszczowych) oraz białka roślinnego. Najwięcej białka zawierać będzie masło z orzeszków  arachidowych oraz masło migdałowe.

Aminokwasem ograniczającym, decydującym o tym, że białko orzechów jest oceniane jako niższej jakości niż proteiny zwierzęce, jest metionina. Jeśli chcemy aby posiłek zawierał białko pełnowartościowe najlepiej połączyć orzechy ze zbożami, np. dodając orzechy do makaronu, kaszy lub ryżu bądź smarując masłem orzechowym pieczywo bądź wafle ryżowe.

Ponieważ masło orzechowe powstaje z orzechów trudno jest mówić tu o wyższości jednego produktu nad drugim. Proces miksowania, przerabiania orzechów na pastę powoduje jednak, że produkty te mogą być wykorzystywane w różny sposób.

Całe orzechy mają nieznacznie więcej błonnika, zachowują również twardą, chrupiącą strukturę, wymagającą dokładnego gryzienia, dlatego jako lepszy wybór polecić je można osobom, które chcą ograniczać spożycie kalorii – kiedy zmiksowane są na masło łatwiej zjeść je w dużej ilości, co może prowadzić do nadwyżki kalorycznej. Z kolei masło orzechowe zalecić można sportowcom i innym osobom z wysokim zapotrzebowaniem energetycznym, które mają problem ze spożyciem większej ilości kalorii, a także osobom z bardziej wrażliwym żołądkiem.

Miejmy na uwadze, że zarówno orzechy, jak i masło orzechowe są produktami wartościowymi, korzystnymi dla zdrowia, ale również kalorycznymi i dosyć ciężko strawnymi dlatego umiejętnie  wplatajmy je w swoje jadłospisy.

Pamiętajmy, że każdy produkt ma swoje zalety i słabsze strony, dlatego świadomie wybierajmy produkt, który na ten moment jest dla nas bardziej odpowiedni. Kierujmy się zasadą, że nie ma „dobrych“ i „złych“ produktów – na każdy jest czas i miejsce, to od nas zależy czy w ogólnym rozrachunku naszą dietę można będzie nazwać służącą naszemu szeroko pojętemu zdrowiu.